piątek, 4 stycznia 2013

Malaria i inne czarownice

Od razu zacznę od tego, że NIE MAM. Postanowiłam napisać o tej bohaterce przede wszystkim dlatego, że malaria jest bardzo popularną chorobą w Afryce i w Tanzanii jest ona realnym zagrożeniem. Bardzo często kiedy wybieramy się w podróż np. właśnie do Afryki staramy się dowiedzieć jak najwięcej o potencjalnym zagrożeniu. Pisałam o tym już na początku mojego blogu. Również podczas mojego pobytu w Tanzanii otrzymywałam maile z zapytaniem jak to jest z tą malarią i jak się przed nią uchronić. Ano między Prawdą a Bogiem to nie można (jest to łut szczęścia), ale można się do niej przygotować. Nie ma szczepionki na malarię, jak uważa spora część osób. Można zaszczepić się na żółtą febrę, wściekliznę, dur brzuszny etc. ale na malarię nie można. Są tabletki, które działają można powiedzieć trochę prewencyjnie, trochę łagodzą przebieg (najsłynniejszy to malarone). Pytanie tylko czy warto je brać. Nie odpowiem na nie. Opinii słyszałam wiele: 1. Warto brać przede wszystkim przed wyjazdem i również po powrocie. 2. Nie warto brać, ponieważ opóźniają one objawy malarii, a malaria im później wykryta tym trudniejsza do wyleczenia.  Ponadto nie chronią a jedynie łagodzą przebieg choroby 3. Nie warto brać, a jeśli już, to można kupić na miejscu w Afryce ponieważ jest taniej. I tutaj uwaga! To nie jest dobra rada, ponieważ w Afryce jest mnóstwo fałszywych leków na malarię, warto więc zakupić droższe ale pewne. Mnóstwo osób umiera w Afryce na malarię tylko dlatego, że "leczyli" się fałszywymi lekami. Jeśli już jest konieczność kupowania lekarstw w Afryce należy to robić w sprawdzonych miejscach.

Na podstawie obserwacji i własnych doświadczeń mogę powiedzieć jedno, jeszcze niedawno byłam przekonana, że to co przede wszystkim zwiększa ryzyko zachorowania na malarię to popadanie przez ludzi w rutynę (co jest trochę prawdą), prawda jest jednak o wiele prostsza. Ilość komarów i ich aktywność przewyższa wszelkie oczekiwania. Są malutkie, nie takie jak w Polsce i gryzą przez cały dzień i noc. Pomimo więc szczerych chęci nie można się przed nimi uchronić w 100% (ale oczywiście można zmniejszyć ryzyko).
Preparaty przeciwko komarom jak najbardziej zalecane. To jest coś co rzeczywiście powinno się mieć przy sobie cały czas.

Jeśli jednak trafimy na komara, który uraczy nas tą chorobą, jakie mamy objawy? W Polsce nazwalibyśmy to przemęczeniem, złą pogodą, niedobrym ciśnieniem, w zimie pewnie początkiem grypy. Ból głowy, osłabienie organizmu....
Jak wspomniałam, osobiście (dzięki Bogu) do tej pory nie zachorowałam na malarię, ale niemal co miesiąc od kiedy tu jestem ktoś z bardzo bliskiego mi grona chorował na malarię. Wszyscy po kolei podawali właśnie takie objawy... Nie wolno bagatelizować, szczególnie osobom spoza Afryki, które bardzo łatwo mogą pomylić początki malarii z objawami, które znane nam są również w Polsce. Myślimy więc: zmęczenie, klimat...Najlepiej iść i zrobić test, łatwo dostępny, tani i wyniki dostaje się na miejscu. Można w razie choroby rozpocząć leczenie bardzo szybko i uchronić się od poważnych konsekwencji.

Na szczęście dla mnie trzymam się cała. Nie dopadła mnie do tej pory żadna choroba (i daj Panie Boże niech tak do końca). Jadąc do Afryki słyszymy o zakażonej wodzie, niebezpiecznym jedzeniu, zatruciach pokarmowych, osobiście nakupowałam tyle lekarstw, że przez następne dwa lata (jeśli termin ważności pozwoli) będę mogła ich używać. Wszystkie do tej pory leżą zamknięte. Oczywiście, że jak się człowiek postara to zatruje się bardzo szybko, ale nie popadajmy w skrajności, można tu myć zęby i płukać je wodą z kranu, warto zasmakować przydrożnych smakołyków, warto jednak również mieć głowę na karku i nie zjadać wszystkiego co wpadnie w ręce.I myć ręce! Ale Tanzańczycy są tak przewrażliwieni na tym punkcie, że nawet jak się zapomnisz i zaczniesz jeść to przyniosą ci miskę z wodą i poleją po rękach ;) 
Ale jednak to jest Afryka, bakterie są inne i wcześniej czy później można mieć pecha i może zaatakować choroba, której w Polsce byśmy się nie spodziewali. Ale można też się  trochę do tego przygotować. Nie wiem czy ja mam tak odporny organizm, czy po prostu szczepienia przyniosły zamierzony efekt, ale oby tak do końca. 
I jako suplement ponownie załączę link do Przylądek Zdrowia gdzie szczepiłam się na wyjazd. Poza szczepieniami można tutaj uzyskać wiele praktycznych informacji, jak uchronić się przed chorobami podczas dalekich podróży, wiem również, że młode mamy często mają obiekcje jak na daleką podróż zareaguje ich pociecha, to tym bardziej polecam, ośrodek ten również jest Specjalistyczną Poradnią Pediatryczną.
I koniec końców klip i tanzańska piosenka o malarii w kiswahili, ale brzmienie bardzo miłe: 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz