…czyli od powitania, a dokładnie
od pozdrowienia. Sprawa bardzo istotna dla Tanzańczyków. Pozdrowienie to coś od
czego nie tylko zaczyna się rozmowę, ale co jest na porządku dziennym nawet na
ulicy, wobec nieznajomego.
Powiada się, że Polacy mają tendencję
do długich pożegnań, w szczególności podczas rozmowy telefonicznej:
- Dobra to kończę
- No, ok.
- No to pa.
- No, pa. Trzymaj się.
- No Ty też się trzymaj. Jeszcze się
zdzwonimy.
- No dobra.
- No to pa. Narazie.
- No, pa……
W Tanzanii taka litania zaczyna się
na dzień dobry:
- Mambo?
- Poa!
- Habari za leo?
- Safi!
- Mzima?
- He!.....
W wolnym tłumaczeniu i skróconej
wersji oznacza to mniej więcej: Jak
leci? – w porządku!
Mogłabym to rozwinąć jeszcze…bo
oczywiście forma powitania zależy również od tego do kogo się zwracamy (do
starszych osób należy zwracać się: Shikamoo! – w odpowiedzi usłyszymy:
Marahaba! I ciąg dalszy nastąpi..)
Z czego to się bierze? Ano z ich
kultury – to oczywiste. Ale w moim mniemaniu forma powitania jest w mocny
sposób związana z ich pojęciem czasu (o tym bohaterze zresztą będzie w osobnym
poście).
Ponadto faktycznie jest to bardzo
otwarta kultura i bardzo uprzejma. Od początku mojego pobytu w Dar nie zaobserwowałam ani jednej osoby, która wykazałaby negatywne emocje: złość,
zazdrość, zniecierpliwienie… Jeśli ktoś jakoś przypadkiem pokaże po sobie
zmęczenie np. pracą, to zaraz odpowiedzą mu „pole sana” (przykro mi/współczuję).
Wracając jednak do tematu pozdrowienia.
Otóż dzisiejszego ranka odkryłam jak tak długa forma pozdrowienia ma się do ich
pojęcia „pole pole…” (powoli powoli).
Od kilku dni do Upangi, gdzie
przebywam całymi dniami, chodzę pieszo. Nie wiem ile to jest w kilometrach,
ale schodzi mi jakieś 40 min, dość szybkim tempem (przygody związane ze
spacerowaniem po ulicach Dar Es Salaam również zachowam na kolejny raz ;)).
Zauważyłam podczas moich pieszych
wędrówek, że jako jedyna pełnię funkcję Formuły 1: posiadam coś takiego jak prędkość i umiejętność
wymijania pieszych. Dzisiaj jednak pojęłam, że moja prędkość mi nie służy z
prostej przyczyny - pozdrowienia. Otóż kiedy tak zasuwam sobie w swoim tempie i
nagle z naprzeciwka usłyszę Mambo! – to mam dwie opcje: albo odpowiedzieć Poa! – bo tyle zdążę odpowiedzieć - jednak wyjdę na totalnie ignoranckiego Mzungu (białego, spoza
Afryki), albo mocno wyhamować i wypełnić obowiązek wykonania pełnego
pozdrowienia. Jednakże, taka zmiana tempa co kilka minut, nie służy
odpowiedniej koordynacji ruchowej….
Teraz już wiem dlaczego
miejscowi chodzą powoli. Dlatego postanowiłam, że od jutra zaczynam spacerować „pole
pole”. I tu wracamy do punktu wyjścia!! Wniosek jest jeden: Jeśli widzisz, że
miejscowy coś robi tak, a nie inaczej, to nie dyskutuj z tym, tylko zacznij robić
to samo. Wcześniej czy później odkryjesz, że jest w tym jakiś sens ;)