W Polsce
„Cała Polska czyta dzieciom”, a w Upandze nie ma co czytać. U nas trzeba robić
akcje promujące czytanie, bo książek więcej niż samych chętnych, a tutaj
książek brak.
Księgarń
mało, książki drogie.
Tutejsza
biblioteka. Pomieszczenie wielkości pokoju, kurz, brud i co tam jeszcze można
sobie wyobrazić, a wśród tego wszystkiego książki. Ale jakie książki?
Zakurzone, stare, podarte...znajdzie się trochę dobrej literatury, a reszta to
jakieś książki z lat 60 i 70. Mają to, co dostali, co udało im się zdobyć, ale
przede wszystkim mają to, co nikomu innemu nie było potrzebne. Biblioteka była
zamknięta. Bo jak wpuścić do czegoś takiego młodych ludzi. Serce mi pękło.
Obraz takiej biblioteki połączony z obrazem dzieciaków i młodzieży, którzy przychodzą
tam codziennie i obok w sali uczą się od 7.00 do nawet 18.00 (bez nadzoru
nauczyciela!!) naprawdę zmusza do przemyśleń. Można rzec: to gdzie są ci,
którzy ten ośrodek prowadzą? Czemu zaniedbują takie rzeczy? Otóż odpowiadam. Bo
prowadzący tą placówkę nie mają żadnej dotacji z urzędu, nie należą do
fundacji, która posiada własne indywidualne konto, na które kto chce to może
wpłacić kasę. Żyją z tego, co dostaną, co zostanie zrealizowane np. w wyniku
projektu (tak jak renowacja boiska zrealizowana przez SWM Młodzi Światu i
„polską pomoc”). Tu naprawdę jest biednie. Ale to nie jest bieda polegająca na
widoku brudnych i głodnych dzieciaków, chodzących bez butów. Ta bieda polega na
niedostatecznym zaopiekowaniem się młodymi przez Państwo. To nie rząd, to
młodzi ludzie, którzy ledwo skończyli 30 lat i posiadają różne umiejętności, przychodzą do Don Bosco Youth Centre i prowadzą zajęcia: karate,
salsy, fitness, no i przede wszystkim koszykówki.
I tak
wśród tych młodszych i starszych, pięknych, zadbanych i zdrowych dzieciaków
znajduje się biedna, mała głodna książek biblioteka.
Na razie
dużo nie mogę zrobić: biorę miskę z wodą, szmatę i czyszczę podłogę, potem
wyczyszczę półki, potem posegreguję książki, a potem będę apelować, ścigać,
prosić i grozić...nie chcesz czytać - oddaj książkę!
Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek zechce przyjechać do Dar Es Salaam, na wakacje, na odpoczynek, do pracy, z nudów i będzie chciał korzystać z tutejszych plaż, jeść tanzańskie jedzenie, to niech zabierze w zamian ze sobą przynajmniej jedną książkę po angielsku, która pomoże tutejszym dzieciakom poszerzyć horyzonty. A jak nie będzie jechał, to niech skontaktuje się ze mną, a ja już będę wiedzieć, co z tym fantem zrobić.
„This is our dream” - jak powiedział ojciec Augustine.
P.S.
Coca – cola zostawiła 8 piłek do koszykówki. Liczba osiągnięta w wyniku targowania się dyrektora placówki, który za darmo udostępnił dwa boiska.. Dyrektor chciał 10 piłek, przedstawiciel coca – coli uważał, że 7 w zupełności wystarczy.
Człowiek nie jest świadomy lub czasami zapomina jak niewiele jest człowiekowi potrzebne do szczęścia.Jestem pod wrażeniem tej młodzieży, która przy tak ubogim asortymencie książek czy choćby wspomnianych piłek do kosza i pewnie wielu jeszcze innych rzeczy, potrafi w pełni być zaangażowana w to co robi i cieszyć się z tego co ma. W naszym kraju tego niestety nie ma, wszystko mamy na wyciągniecie ręki, i dlatego nie potrafimy tego docenić. Jeśli ktokolwiek będzie się do ciebie wybierał, to osobiście przekażę choćby jedną książkę, informuj nas na bieżąco w tej sprawie...
OdpowiedzUsuńp.s duże brawa dla Dyrektora :-)
Święte słowa! Cieszę się, że się tutaj pojawiły i oczywiście będę informować :)
OdpowiedzUsuń