wtorek, 25 września 2012

Widzimy drzazgę w cudzym oku...

O tym, że są jakieś "zamieszki" w Afryce dowiedziałam się z ... Polski. Nie za bardzo jednak orientowałam się o jakie zamieszki chodzi i gdzie. Żyłam w całkowitej sielance i pełnej nieświadomości, że ponoć czyha na mnie niebezpieczeństwo ze strony muzułmanów...
O przyczynie zamieszek natomiast dowiedziałam się od ... muzułmanki. Byłam na spotkaniu z kobietą, która jest szyitką. Spotkanie odbyło się w ramach moich badań. Przez trzy godziny rozmawiałyśmy o islamie i chrześcijaństwie. Ta muzułmanka jest bardzo dobrze wykształconą kobietą, chłonną wiedzy o chrześcijaństwie i posiadającą sporo wiadomości na temat Biblii, którą czytała. Rozmowa skupiła się na tym, co wspólne między chrześcijaństwem i islamem, a w ramach potwierdzenia jej podejścia do dialogu międzyreligijnego pokazała mi książkę o dialogu między chrześcijaństwem i islamem...
I to właśnie ona, zupełnie między wierszami, powiedziała mi co się dzieje na świecie.

Nie oglądam tutaj wiadomości, nie dotarły więc do mnie informacje, że po 11 września w rocznicę zamachu na WTC, "reprezentanci" chrześcijaństwa i Stanów Zjednoczonych ponownie upamiętnili śmierć ofiar zamachu w sposób budzący wiele kontrowersji. 
Znane nam już było palenie Koranu, teraz postanowiono opublikować film ośmieszający proroka Mahometa. Oczywistym był fakt, że rozpoczną się zamieszki. I rozpoczęły się. Jako, że przebywam w Dar Es Salaam - mieście w połowię muzułmańskim, bliscy byli ciekawi co się dzieje u mnie. Ano nic się nie dzieje. Jedyną informację o reakcji muzułmanów na film obrażający uczucia religijne otrzymałam z gazety. W ostatni piątek muzułmanie, dzień po tym jak Muzułmańska Rada Krajowa w Tanzanii (Bakwata) zażądała od rządu zablokowania filmu, który obraża uczucia religijne, odbyła się w jednej z dzielnic Dar Es Salaam - Kidongo Chekundu - demonstracja muzułmanów. Demonstranci żądali od rządu zamknięcia amerykańskiej i izraelskiej ambasady w Dar Es Salaam, jak również wstrzymania importu dóbr płynących z tych państw do Tanzanii. Muzułmanie bowiem są w pełni przekonani, że oba państwa sfinansowały film. Przywódca demonstracji, szeik Issa Ponda powiedział, że demonstracja nie zostanie wstrzymana, dopóki rząd Tanzanii nie zamknie ambasady USA. Demonstracja odbywała się w zamkniętym i otoczonym  przez policję miejscu. Muzułmanów jednak wciąż przybywało i w końcu policja przestała panować nad grupą protestujących. Nie doszło jednak do żadnych zamieszek. Demonstracja była pokojowa. 

I tyle w kwestii niebezpieczeństwa płynącego ze strony "rozwścieczonych muzułmanów". Inne państwa niestety nie mogą się poszczycić takim biegiem wydarzeń. Muzułmanie sami sobie szkodzą reagując agresją na obrazę ich uczuć religijnych. W ten sposób jedynie potwierdzają i tak już mocno wyrobioną opinię na temat tego, że islam jest religią przemocy. Ale to nie jest prawda. Media nie będą wspominać o pokojowych demonstracjach, bo na takie informacje nie ma popytu. Z TV dowiemy się więc, że muzułmanie wybiegli na ulicę, zabijali, palili, plądrowali. Nie docierają do nas głosy ze strony muzułmanów, nawołujące do wstrzymania przemocy i szerzenia kłamliwych i prowokujących informacji o innej religii. Nie usłyszymy głosu muzułmanki, która siedząc w domu opowiada o dialogu między religiami, z pogardą w głosie wspomina o Talibach i z głębokim smutkiem skarży się na niesprawiedliwość wynikającą z filmu, który kreuje zły wizerunek jej religii. Ja siedziałam naprzeciwko niej i czułam wstyd jako przedstawicielka chrześcijaństwa, w imieniu którego jacyś radykałowie czuli się upoważnieni obrażać uczucia muzułmanów. Nie podpisuję się pod tymi "chrześcijanami", tak, jak większość muzułmanów nie podpisuje się pod "muzułmanami", którzy szerzą przemoc. 
I zanim ocenimy muzułmanów jako tych, którzy wiecznie przemocą i zamieszkami reagują na obrazę ich uczuć religijnych, pozwolę sobie przypomnieć sierpień 2010 r., kiedy to przed Pałacem Prezydenckim "obrońcy krzyża" i ich "przeciwnicy" demonstrowali swoje stanowiska. I wszyscy wiemy, że demonstracje te bardzo daleko odbiegały od pokojowych. Skoro w Polsce katolickiej chrześcijanin potrafi stanąć naprzeciw chrześcijanina, to jakim prawem ten chrześcijanin będzie oceniał charakter religii muzułmańskiej? Daną religię reprezentują konkretni ludzie z własnymi słabościami. Zanim więc ocenimy kogoś, najpierw spójrzmy na siebie, jako reprezentanta własnej wiary.
Codziennie mijam na chodniku setki muzułmanów, wielu z nich kłania mi się, macha i pozdrawia. Szczególnie jeden starszy pan, który codziennie siedzi przy swoim stoliku z produktami, które sprzedaje. Na nosie zawsze ciemne okulary. Codziennie o tej samej porze mijam go i kiedy on mnie widzi, już z daleka unosi swoją dłoń i machamy do siebie z odległości ok. 50 metrów. Widzę tylko dłoń i szeroki usmiech...i te ciemne okulary. I w tym momecie, wszelkie odłamy, różnice, filmy i demonstracje nie mają znaczenia. Bo ten moment, kiedy muzułmanin macha do chrześcijanki jest dla mnie najlepszym dowodem na dialog międzyreligijny.


1 komentarz:

  1. Nie, no jednak muszę to napisać, że się wzruszyłam :-)

    OdpowiedzUsuń