Wczoraj na przedmieściach Dar es salaam - w rejonie zwanym Mbagala - miały miejsce zamieszki na tle religijnym. Sprawa dotyczyła konfliktu muzułmańsko - chrześcijańskiego. O sytuacji dowiedziałam się wieczorem, po powrocie ze spotkania z pewnym imamem. Ani on, ani ja nie wiedzieliśmy, że w tym samym czasie, kiedy rozmawialiśmy, w innej części miasta, muzułmanie palili kościoły i wybijali szyby w samochodach....
W całej tej historii niebywałe wydaje się źródło zamieszek. Otóż wszystko zaczęło się kilka dni temu, kiedy dwóch chłopców wyznających odmienną religię sprzeczało się na temat Koranu. Chłopiec wyznający islam powiedział drugiemu chłopcu, że jeśli ten nasika na Koran, to zamieni się w węża.
W całej tej historii niebywałe wydaje się źródło zamieszek. Otóż wszystko zaczęło się kilka dni temu, kiedy dwóch chłopców wyznających odmienną religię sprzeczało się na temat Koranu. Chłopiec wyznający islam powiedział drugiemu chłopcu, że jeśli ten nasika na Koran, to zamieni się w węża.
14 - letni chrześcijanin przysiągł, że taka sytuacja nie może mieć miejsca i, że może to zwyczajnie udowodnić, jeśli ten drugi da mu Koran. Doszło więc do czegoś co moglibyśmy nazwać zakładem. I tak oto jeden chłopiec wręczył drugiemu Koran, aby ten drugi mógł na niego nasikać. Tak też się stało. O dziwo chłopiec w węża się nie zamienił. Sytuację widział jednak starszy muzułmanin. Podszedł do chłopca i zapytał dlaczego nasikał na Koran, po czym wraz z innymi mężczyznami zabrał chłopca do jego matki. Kobieta, po wysłuchaniu skargi na jej syna powiedziała mężczyznom, że może dać im pieniądze na kupno nowego Koranu. To rozwścieczyło muzułmanów. Zabrali chłopca na policję. Sytuacja miała miejsce w poniedziałek o 9.00 rano.
Wczoraj po modlitwach grupa muzułmanów pojawiła się pod komendą policji i żądała oddania chłopca w ich ręce. To wywołało początek zamieszek. W efekcie kilka kościołów zostało zaatakowanych: w kościele katolickim wyważono drzwi, podpalono również kościół luterański. Wybito szyby w ok. jedenastu samochodach w tym dwóch policyjnych. Wielu przechodniów zostało rannych....
Szeik Alhad Mussa Salum potępia zamieszki. Uważa, że ta sytuacja nie powinna mieć miejsca i nie powinna być motywowana negatywnymi emocjami. Podkreśla, że islam oznacza pokój i można takie sytuacje rozwiązywać pokojowo. Zauważa, że ta sprawa dotyczyła dzieci i sprowokowana została przez dzieci, a islam uwzględnia wiek i taka sytuacja nie powinna zakłócać pokoju w kraju.
Osobiście znam region Mbagala, bywałam tam wielokrotnie. Uważam te przedmieścia za jedno z lepszych miejsc, które każdy, kto chce poznać prawdziwe życie mieszkańców Dar es salaam, powinien zobaczyć. Mam też wielu znajomych, którzy tam mieszkają - chrześcijan i muzułmanów - i oni sami osobiście przeżywają tą sytuację, jednocześnie podkreślając jej absurd.
Opinie są dość jednoznaczne. Po pierwsze muzułmański chłopiec nie powinien wręczać Koranu. Jeśli jest to dla niego święta księga, to powinien ją chronić. Jak skomentował to jeden z księży: 'jeśli ktoś chciałby rozerwać różaniec, to moim odruchem byłoby ten różaniec ochronić'. Najbardziej absurdalne w tym wszystkim jest to, że zwykły zakład pomiędzy dzieciakami doprowadził do takich konsekwencji.
Podczas pobytu w Dar zauważyłam pewną różnicę pomiędzy muzułmanami i muzułmanami. Rozmawiałam na ten temat głównie z szyitami, których korzenie sięgają Pakistanu bądź Syrii. Wykształconych, prawdziwych muzułmanów o czystej wierze określają oni mianem 'koja'. Owi muzułmanie podkreślają, że bardzo często "ci lokalni" nie są do końca świadomi swojej religii. Nie znają dobrze Koranu, mieszają islam z lokalnymi tradycjami i nie postępują dokładnie tak jak muzułmanin postępować powinien. Po tych słowach przypomniał mi się jeden muzułmanin, którego widziałam właśnie w Mbagala. Chłopak miał na głowie tradycyjne muzułmańskie nakrycie, a na szyi zawieszony chrześcijański różaniec. I bynajmniej nie była to demonstracja dialogu religijnego, ale raczej objaw ignorancji. Oczywiście nie oznacza to, że każdy lokalny muzułmanin wyznaje swoją religię w nieprawidłowy sposób. Cała ta kwestia różnic między muzułmanami w Dar wymaga znacznie większej uwagi i głębszego zbadania.
Podczas pobytu w Dar zauważyłam pewną różnicę pomiędzy muzułmanami i muzułmanami. Rozmawiałam na ten temat głównie z szyitami, których korzenie sięgają Pakistanu bądź Syrii. Wykształconych, prawdziwych muzułmanów o czystej wierze określają oni mianem 'koja'. Owi muzułmanie podkreślają, że bardzo często "ci lokalni" nie są do końca świadomi swojej religii. Nie znają dobrze Koranu, mieszają islam z lokalnymi tradycjami i nie postępują dokładnie tak jak muzułmanin postępować powinien. Po tych słowach przypomniał mi się jeden muzułmanin, którego widziałam właśnie w Mbagala. Chłopak miał na głowie tradycyjne muzułmańskie nakrycie, a na szyi zawieszony chrześcijański różaniec. I bynajmniej nie była to demonstracja dialogu religijnego, ale raczej objaw ignorancji. Oczywiście nie oznacza to, że każdy lokalny muzułmanin wyznaje swoją religię w nieprawidłowy sposób. Cała ta kwestia różnic między muzułmanami w Dar wymaga znacznie większej uwagi i głębszego zbadania.
Wczorajsza sytuacja ponownie utwierdza mnie jednak w przekonaniu, że przez takie zachowania, muzułmanie jeszcze długo będą musieli szukać argumentów obalających oskarżenia, że islam to religia przemocy. Nie należy wrzucać wszystkich muzułmanów do jednego worka. Wczorajsze zamieszki są potępiane nie tylko przez chrześcijan, ale również muzułmanów. W Mbagala doszło do zamieszek, w innych częściach miasta muzułmanie i chrześcijanie w dalszym ciągu robią ze sobą interesy, jedzą razem śniadanie i grają w kosza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz